Jedni podejrzewają któregoś z Mike’ów – wiceprezydenta Pence’a albo sekretarza stanu Pompeo; inni jednego z generałów: szefa sztabu Białego Domu, Johna Kelly’ego, albo sekretarza obrony, Jamesa Mattisa. Wszyscy jednak kategorycznie zaprzeczyli, nikt nie przyznaje się do autorstwa anonimowego artykułu, który ukazał się w środę na łamach „New York Timesa” i który (o ile w ogóle jeszcze da się używać takiego określenia) wstrząsnął amerykańską polityką.
↧